sobota, 18 lutego 2012

Post skopiowany z poprzedniego bloga, z dnia 27 lutego 2009

"Niuchacz" wyjątkowy

Znacie to uczucie, kiedy nagle likwidują produkcje waszych ulubionych rzeczy? (...) upodobaliście sobie jakiś serial, śledzicie go z zapartym tchem, aż tu nagle buch- jakiś człowieczek z kompletnie nieznanych wam powodów decyduje, że nie dowiecie jak skończyła się owa historia. (...) No, ale przecież zawsze istnieją powtórki, DVD, opowiadania napisane przez fanów i w ostateczności YouTube - pełen wszelakiej twórczości związanej z ulubionymi bohaterami. Wystarczy wybrać odpowiedni przypominacz i znowu jest fajnie, bo w jakiś sposób możecie do tego wrócić.

Spójrzmy na to z nieco innej perspektywy.

Tekst skopiowany z poprzedniego bloga, z dnia 21 lutego 2009

 Noszę moher i jestem z tego dumna, czyli o czapkach "prawdziwych" właśnie...

Ostatnio za oknem Zima króluje sobie w najlepsze, a i "Pan Mróz" ją częściej odwiedza. Mamy więc okazję zaobserwować, szeroki wachlarz zabezpieczeń przed skutkami ich burzliwej przyjaźni chociażby przyglądając się przechodniom na ulicy. Jedni wzorują się na Eskimosach, dla drugich natomiast temperatura na minusie to powód do opalania sobie nerek na zimowym słoneczku lub odmrożenia  niektórych cześć ciała.

Jako zwierzątko od urodzenia ciepłolubne nie potrafię zrozumieć osób, które według swoich subiektywnych kryteriów mają "gorącą krew" i pewne części zimowej garderoby uważają za zbędne ( cóż nietolerancyjna jędza ze mnie). Dla przykładu- wczoraj wybraliśmy się ze znajomymi na dłuższą wycieczkę w celach powiedzmy naukowo-rekreacyjnych. Spotkała nas polska rzeczywistość w postaci: "zima znów zaskoczyła drogowców". Tym razem nie można było odśnieżyć chodników przy głównej drodze, więc brnęliśmy do celu przez zaspy. Kiedy tak pokonywaliśmy przeszkody natury, usłyszałam narzekanie koleżanki, że jest jej zimno i, że jej wieje. Zatrzymałam się zdziwiona, bo z "zimnem" od dawna się nie lubimy, a tego dnia jakoś nie miało ochoty mi dokuczać. Przyglądam się koleżance- ciepła kurtka- jest, rękawiczki- cieplejsze od moich, szaliczek też jakoś się przyplątał, a na głowie kaptur. I tu pies pogrzebany, bo kaptur nałożony tak sobie, a pod nim czapeczki brak...

Tytułem wstępu

Kiedyś już zabierałam się za prowadzenie bloga. Nawet dwa razy. Jeden był typowo nastolatkowy i cytując fragment drugiego: "... równał się (..) zbrodni na duszy..." Drugi w zamierzeniu miał być o wszystkim i o niczym. Początek był całkiem niezły, ale zaszkodził mu prozaiczny brak czasu. Pomijam fakt, że przez przepełnienie serwisu login i hasło do niego musiały być tak kosmiczne, że szybko je zapomniałam. Dziś nie mogę go już nawet usunąć. Dlatego na początek postanowiłam przenieść tu dwa teksty, które zagościły na blogu numer 2.
Blog nr 2(którego nie mogę usunąć)

O czym będzie ten blog?
O kobiecym punkcie widzenia na kilka spraw, jak (przynajmniej tymczasowo) wskazuje tytuł:)