Znacie
to uczucie, kiedy nagle likwidują produkcje waszych ulubionych rzeczy? (...) upodobaliście sobie jakiś
serial, śledzicie go z zapartym tchem, aż tu nagle buch- jakiś
człowieczek z kompletnie nieznanych wam powodów decyduje, że nie
dowiecie jak skończyła się owa historia. (...) No, ale
przecież zawsze istnieją powtórki, DVD, opowiadania napisane przez fanów
i w ostateczności YouTube - pełen wszelakiej twórczości związanej z
ulubionymi bohaterami. Wystarczy wybrać odpowiedni przypominacz i znowu
jest fajnie, bo w jakiś sposób możecie do tego wrócić.
Spójrzmy na to z nieco innej perspektywy.
Nie
od dziś wiadomo, że kobiety przywiązują się do kosmetyków - do
określonych firm, jak i do konkretnego wyrobu. Ulubiona firma - świetna
sprawa - dopóki się spisuje, wiemy co kupować. Ulubiony produkt - nie
trzeba zastanawiać się przez pól godziny jaki krem do rąk kupić, od
razu sięgamy po odpowiedni. Super sprawa! Oczywiści tylko,
gdy nasz produkt jest popularny i przez lata możemy nie zastanawiać się nad
ewentualną zmianą (chyba, że się uodpornimy na jego działanie). Sytuacja
jest znacznie gorsza, gdy znalezienie idealnie odpowiadającego nam kosmetyku jest
długotrwałe i nieskuteczne. Po długich
poszukiwaniach znajdujemy ten wyśniony ideał i już myślimy, że przynajmniej na najbliższy okres mamy poszukiwania z głowy. Mija
jakiś czas - obiektywnie niedługi, kosmetyk się kończy, więc z zapałem
wybieramy się na zakupy. " Będą krótkie"- myślimy. W końcu przyszliśmy po
konkretna rzecz. Cierpliwie przeszukujemy kolejne półki
i nagle okazuje się, że możemy odnaleźć tego, co nas interesuje. Pytamy miłą
panię ekspedientkę o ów produkt (podając pełna nazwę i numer serii), a
ona z uśmiechem odpowiada nam, że już niestety go nie produkują (a
zaczęli jakiś miesiąc, dwa temu wprowadzać do drogerii, tudzież
katalogu). W tym momencie krew was zalewa - no bo jak to taka świetna
rzecz i już jej nie ma?! Nie sprzedaje się, czy jak? A może jesteśmy
jakieś dziwne, skoro nikt inny tego nie kupuje.
Ogłaszam wszem i wobec - Dziwna jestem.
Matka
natura, pozbawiwszy mnie wyjątkowych zdolności w zakresie innych
zmysłów, dala mi wyjątkowo dobry węch. Nie jestem wyjątkową zwolenniczka
perfum lub wszelkich innych wód zapachowych. Zdarza
się jednak, że wyjątkowo przywiążę się do jakiegoś zapachu, niekiedy do
tego stopnia, że gotowa jestem kupić następne opakowanie (powszechnie
wiadomo, że w większości szybko uodporniamy się na zapach jaki nosimy, szybko nam się nudzi, albo zaczyna przeszkadzać). Wszystko pięknie -
tylko dlaczego zawsze, gdy chce kupić nową buteleczkę okazuje się, że
już owego zapachu nie produkują. W 2 przypadkach na 3 spotyka mnie taka
sytuacja. Czasami dotyczy ona nie tylko perfum, ale np. koloru szminki.
I
tu pojawia się seria pytań. Kosmiczny gust? Niestandardowe upodobania,
które odnoszą się do niesprzedających się produktów? Spadłam z
księżyca? Upodobałam sobie bezwiednie serie limitowane? Za późno odnajduje
konkretny produkt? Czy może porostu mam, jak w przypadku doboru
perfum, nos zasługujący na miano "wyjątkowego niuchacza"?
tekst napisany: 27 luty 2009, poprzedni blog
zmodyfikowany: 18 luty 2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz